Możemy już w pełni oficjalnie poinformować, że Stowarzyszenie Asatryjskie Midgard rozpoczęło działalność. A my - ekipa Gothiskandzy - jesteśmy z nim mocno związani, gdyż większość z nas znalazła się wśród członków założycieli Stowarzyszenia. Dlatego kilka słów o tej nowej organizacji pojawia się także i u nas.
Stowarzyszenie Asatryjskie Midgard to stowarzyszenie zwykłe wpisane do
rejestru ewidencji stowarzyszeń zwykłych dnia 25 listopada 2013 roku.
Zostało powołane 28 września w Sulejowie przez dwunastu członków
założycieli. Stowarzyszenie działa na terenie Rzeczpospolitej Polskiej z
siedzibą w Warszawie i zrzesza polskich rodzimowierców germańskich.
Jego celem nadrzędnym jest powołanie asatryjskiego związku wyznaniowego w
Polsce. Zajmuje się opracowaniem dokumentacji i doktryny niezbędnych do
powołania tegoż związku oraz aktywnym promowaniem rodzimowierstwa
germańskiego.
Wszystkich zainteresowanych działalnością Stowarzyszenia zapraszamy na oficjalny profil organizacji na Facebooku.
Tymczasem życzę nam wszystkim owocnej dalszej pracy i pomyślnego rozwoju!
26 listopada 2013
15 listopada 2013
Czy Asatru to tylko Islandia...
W obiegu publicznym funkcjonuje wiele różnych nazw odnoszących się do związku z germańsko-nordyckim panteonem i świadczonego mu kultu. Asatru, Vanatru, Odynizm, Teodyzm, Forn Sidr, Firne Site, Urglaawe, Stara Wiara, Northpath, Rodzimowierstwo Germańskie, Heathenry, Pogaństwo Germańskie... i pewnie znalazłoby się jeszcze wiele innych. Czy zasadne jest nazywanie tych wszystkich ludzi asatryjczykami, czy może poprawniej byłoby heathen? A może vanatrystami, odynistami, teodystami czy staroscieżkowcami?

W zasadzie najwłaściwszą nazwą powinno być heathen, słowo oznaczające etnicznego poganina germańskiego. Heathen pochodzi od greckiego ἔθνος, [(h)etnos] – ethnos, oznaczającego lud bądź grupę etniczną, w gockiej formie haiþno użytego po raz pierwszy przez biskupa Wulfilę, w stosunku do (jeszcze wtedy pogańskich) Gotów w jego tłumaczeniu Biblii. Formy podobne o prawdopodobnie tym samym źródłosłowie występują w staroangielskim – hæðen i staronordyckim – heiðinn. Czyli znaczenie tego słowa jest zupełnie inne niż łacińskiego paganus – poganin, którym przyjęło się nazywać wszystkich wyznawców religii nieabrahamowych, również i tych współczesnych, zaliczanych do neo- czy też ezopogan (ezopogaństwo to mieszanka dawnych przedchrześcijańskich wierzeń, New Age, okultyzmu, archetypów Junga i wszystkiego ze wszystkim, wyciągniętego z różnych kultur i zmieszanego w „mistyczna papkę” przez współczesnych mistrzów-założycieli. Typowym przykładem tego nurtu jest Wicca).
Problem polega na tym ze Asatru/Heathenry jest religią światową i trudno znaleźć poza Europa czyli np. w Ameryce Północnej, Południowej czy w Australii prawdziwie „etnicznego” wyznawcę Północnych Bogów. I mimo że w językach zachodnioeuropejskich przyjęła się w zasadzie nazwa Heathen na określenie ogółu „germańskich pogan”, z tego właśnie powodu wydaje się ona nie być do końca adekwatna. W języku polskim jest z nią dodatkowy kłopot, jako że nie istnieje żadne tłumaczenie w pełni oddające w różnicę znaczeniową między nią a „pogaństwem”. Najbliższym oryginału byłoby określenie „etnista/etniści”, skąd już etymologicznie niedaleko do narodowca, a przecież nie o to nam chodzi.
Dlatego też pojęcie Asatru stało się rodzajem słowa-wytrychu, którym określają się wszyscy czujący jakąkolwiek wieź z germańskimi bogami. I mówiąc szczerze, nie ma w tym nic złego.
11 listopada 2013
O germańskiej antropologii teologicznej
Kategorie:
Filozofia
| Autor:
Anonimowy
Każda kultura w inny sposób widzi mentalny czy też duchowy
element ludzkiej tożsamości i jego związek z ciałem, rozumianym jako składowa
czysto materialna, śmiertelna i wobec trwałości owego elementu duchowego, ulotna.
Obecnie powszechne jest pojmowanie go jako pewnej nierozdzielnej całości,
przeciwstawianej materialnemu ciału lub uznawanej za jego niematerialny
odpowiednik.
Zupełnie inaczej tę sprawę postrzegały ludy germańskie, dla
których istota ludzka była złożona z licznych, wzajemnie współdziałających i
uzupełniających się elementów, a dopiero wszystkie one składały się na w pełni
zdrową fizycznie i mentalnie osobę. Co ciekawe, niektóre z tych elementów nie są
konieczne do życia, można je utracić w wyniku niegodnego postępowania lub
rozmaitych własnych lub cudzych postępków. Jednak, by człowiek był pełen, zdolny do samodzielnego kształtowania swojego losu, a tym samym
pozytywnego wpływania na los wszystkich, którzy są z nim związani, niezbędna
jest harmonijna i zdrowa współfunkcjonalność wszystkich licznych składowych.
10 listopada 2013
11.11.2013
Niech Odyna Dziewczę otuli Cię swymi skrzydłami,
Niech Twa Fylgia prowadzi Cię w ostatniej drodze,
Niech Thor użyczy Ci siły w tej podróży,
Niech Frigg nadal chroni Twych bliskich,
Niech Freyja ułatwi im pożegnanie...
Nadszedł czas, czas na u Bogów gościnę,
Towarzysze Twoi zasiedli już w Walhalli,
Zbroje ich i miecze lśnią w ogniu czerwienią,
Najdzielniejsi z dzielnych miód złoty w rogach wznoszą,
Na Twoje powitanie...
HAIL EINHERJAR!
7 listopada 2013
Słowo na czwartek
Kategorie:
Asatru Pomorze,
Twórczość
| Autor:
Sylwia
Wejdź na wysoki szczyt
i spójrz na niebo ponad lasem
Usłyszysz wtedy wiatru szum,
a może głos.
Może usłyszysz grzmot
i błysk przez chmury ujrzysz czasem
A może radę da ci
pewien mądry ktoś.
Gdy drogi zaprowadzą cię
do kręgu drzew i skał
Jak gość zachowuj się,
abyś nie zyskał sobie wrogów.
Kamienny kopiec wznieś,
a niczym góra będzie stał
Dopóki będzie w ludziach trwać
wiara w starych bogów.
Ofiary swe złóż w ognia blask
i piwa też nie żałuj
Nie zgasi żaden dobry trunek
waszej gorącej więzi.
I nawet podczas deszczu tańcz,
wielkiego czekaj znaku -
Tęczowym mostem na tę ucztę
plemię Asów już pędzi
![]() |
obrazek: Valhalla - Den samlede saga by Peter Madsen |
5 listopada 2013
Vetrablot, Stegna 2013
Kategorie:
Asatru Pomorze,
Relacje,
Święta,
Wydarzenia
| Autor:
Thorstein
W dniach 1-3 listopada mieliśmy przyjemność organizować
otwarty zlot asatryjski połączony z obchodami święta Vetrablot w Stegnie
niedaleko Gdańska. Było to dla nas o tyle ważne i wartościowe doświadczenie, że
po raz pierwszy jako grupa pomorskich asatryjczyków podjęliśmy się organizacji
większego spotkania dla liczniejszego niż nasze lokalne grona osób.
Pomimo iż z powodu rozmaitych przypadków losowych nie
wszyscy, którzy chcieli, dali radę do nas dołączyć, spotkanie było naprawdę
przyjemne i owocne. Ośrodek, w którym mieszkaliśmy okazał się ślicznym i
niezwykle przyjaznym miejscem, a nasza Gospodyni osobą bardzo otwartą i
życzliwą. Spędziliśmy też wiele czasu na spacerach po urokliwej okolicy – lasy
i plaże są tam po prostu piękne! Szkoda tylko, że pogoda nam nie dopisała. W
dwa z trzech dni naszego pobytu niemal nieustannie padał deszcz. Okazało się
jednak, że to wcale nie powód do tego, by rezygnować z bliższego poznania
okolicy.
Przyjemne spacery i radosne integrowanie w świetlicy (naprawdę
wyjątkowo klimatycznej!) to jednak nie najważniejsze punkty minionego weekendu.
Jakkolwiek spotkanie w gronie znajomych i przyjaciół, wspólne spędzanie czasu,
rozmowy – te poważne i te bardziej żartobliwe – to zawsze bardzo wartościowe
doświadczenie, to najistotniejszymi przeżyciami każdego święta są, jak wiadomo,
części rytualne. Ja miałam okazję tym razem uczestniczyć w aż dwóch blotach –
jednym większym i zaplanowanym, na przepięknej, pełnej uroku plaży, wspólnie z
naszymi gośćmi; i w drugim, mniejszym i bardziej spontanicznym, ale za to także
bardziej osobistym i dla mnie szczególnie ważnym, w naszym zaprzyjaźnionym
gronie pomorsko-warszawskim.
4 listopada 2013
Do młodych
Autor: Gotthard
Jeśli ja jestem normalny – to człowiek zamknięty w domu wariatów jest nienormalny. Ale jeśli to on jest normalny? Kim ja jestem?
Zainspirowany tekstem Kozła postanowiłem popełnić kilka słów. Tekstów na temat, że Asatru jest religią społeczną trochę już zostało napisanych, więc nie będę się nad tym rozwodził – należy przyjąć jako aksjomat. Asatryjczycy nie mają łatwo, bo prawdę mówiąc, z urzędowego punktu widzenia nie jesteśmy nawet mniejszością religijną. Staramy się tworzyć społeczność wewnątrz mocno osadzonego chrześcijańskiego kręgu kulturowego. A jak to jest – każdy widzi. Niełatwo.
Na początku asatryjskiej drogi, ścieżki, czy jak byśmy tego nie nazwali, każdy czuje się „odszczepieńcem”. Popaprańcem wśród jakże wielu „normalnych” chrześcijan. Każdy zastanawia się, czy aby nie ześwirował, że biega z Młotkiem do lasu i odprawia rytuały, których często sam na początku nie rozumie. Każdy się tak czuje otaczany zewsząd przez chrześcijan. Niewielu jest ludzi, którzy przychodzą do Asatru, nie mając bagażu chrześcijańskich doświadczeń, chrześcijańskich naleciałości i chrześcijańskich tradycji. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że tym łatwiej jest „wskoczyć” na asatryjską ścieżkę, im mniej było w naszym najbliższym środowisku chrześcijaństwa. Im bardziej rodzinne chrześcijańskie, a nawet pseudochrześcijańskie, tradycje kultywowane są w danym środowisku, tym trudniej ma asatryjczyk. Niejako przez środowisko, w którym żyje, jest zmuszony do kultywowania chrześcijańskich tradycji. Bo partner, bo rodzice, bo dziadkowie, bo znajomi. Nie dość, że taki osobnik czuje się wyobcowany, to często nie rozumiany i wyśmiewany.
Jeśli ja jestem normalny – to człowiek zamknięty w domu wariatów jest nienormalny. Ale jeśli to on jest normalny? Kim ja jestem?
Zainspirowany tekstem Kozła postanowiłem popełnić kilka słów. Tekstów na temat, że Asatru jest religią społeczną trochę już zostało napisanych, więc nie będę się nad tym rozwodził – należy przyjąć jako aksjomat. Asatryjczycy nie mają łatwo, bo prawdę mówiąc, z urzędowego punktu widzenia nie jesteśmy nawet mniejszością religijną. Staramy się tworzyć społeczność wewnątrz mocno osadzonego chrześcijańskiego kręgu kulturowego. A jak to jest – każdy widzi. Niełatwo.
Na początku asatryjskiej drogi, ścieżki, czy jak byśmy tego nie nazwali, każdy czuje się „odszczepieńcem”. Popaprańcem wśród jakże wielu „normalnych” chrześcijan. Każdy zastanawia się, czy aby nie ześwirował, że biega z Młotkiem do lasu i odprawia rytuały, których często sam na początku nie rozumie. Każdy się tak czuje otaczany zewsząd przez chrześcijan. Niewielu jest ludzi, którzy przychodzą do Asatru, nie mając bagażu chrześcijańskich doświadczeń, chrześcijańskich naleciałości i chrześcijańskich tradycji. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że tym łatwiej jest „wskoczyć” na asatryjską ścieżkę, im mniej było w naszym najbliższym środowisku chrześcijaństwa. Im bardziej rodzinne chrześcijańskie, a nawet pseudochrześcijańskie, tradycje kultywowane są w danym środowisku, tym trudniej ma asatryjczyk. Niejako przez środowisko, w którym żyje, jest zmuszony do kultywowania chrześcijańskich tradycji. Bo partner, bo rodzice, bo dziadkowie, bo znajomi. Nie dość, że taki osobnik czuje się wyobcowany, to często nie rozumiany i wyśmiewany.
Subskrybuj:
Posty (Atom)