1 kwietnia 2016

Ostara 2016

Trudny, surowy, zimowy czas już za nami. Pora na odrodzenie, obudzenie życia - nie tylko w otaczającej nas przyrodzie, ale i w nas samych. Teraz jest czas Wiosny. Czas topnienia śniegów i kruszenia lodów. Czas nowych pomysłów i entuzjazmu. Czas owocnej współpracy i motywacji. Czas działania. 

Foto: Anna Vrede Jezienicka


Tegoroczną Ostarę spędziliśmy w cieniu przepięknych Gór Sowich, w sympatycznej Bukowej Chacie w Jugowie. To święto można chyba zaliczyć do największych spośród zorganizowanych dotychczas w Polsce zlotów pogańskich. Przybyło kilkadziesiąt osób - zarówno tych, które pojawiają się na naszych zlotach regularnie od kilku lat, jak i ludzi zupełnie nowych - ze wszystkich zakątków kraju i nie tylko.



Świętowaliśmy w pięknym otoczeniu i świetnej atmosferze. Przez cały weekend czuć było między nami obecność naszych bogów, a lokalne duchy okazały się nam bardzo przyjazne. Przede wszystkim jednak mocno wyczuwalna była serdeczna, społeczna atmosfera.

Foto: Anna Vrede Jezienicka


Wykorzystaliśmy również okazję do owocnych dyskusji na temat nowych projektów związanych zarówno ze Związkiem Wyznaniowym Starowierców Germańskich "Stara Wiara", który obecnie zbiera podpisy pod wnioskiem rejestracyjnym, a jednocześnie już przygotowuje się do aktywnego działania, jak i pomysłów na rozszerzanie ekumenicznej działalności środowiska pogańskiego w Polsce.

Powiewem kreatywności i miłą niespodzianką dla wielu z nas było też zaprezentowanie pierwszego, poglądowego numeru Nieregularnika Bardzo Kulturalnego Środowiska Pogańskiego "Poganie". Oby pomysł dalej się rozwijał!

Foto: Anna Vrede Jezienicka


Pomimo śniegu i lodu, wciąż panującego w górach w czasie naszego pobytu, podczas rytuału spaliliśmy wcześniej wspólnie przygotowaną, symboliczną kukłę-zimę i zaprosiliśmy  wiosnę. Gdy ugasiliśmy ogień ofiarny i opuściliśmy świętą przestrzeń, chyba każdy z nas czuł, że chociaż śnieg nie stopniał od razu, a wszystkie lody jeszcze przez chwilę będą się kruszyć, w naszych sercach i myślach zapanowała już wiosna. Odżyliśmy, by świętować dalej, bawiąc się i biesiadując aż do świtu wokół paleniska w ciepłym wnętrzu Bukowej Chaty.

Fakt, w tym roku było inaczej. Co według mnie wcale nie znaczy - gorzej. Nasza społeczność przecież ewoluuje, wciąż dojrzewa.

Foto: Anna Vrede Jezienicka


Trochę brakowało wspólnej zabawy przy ogniu i zajęć zorganizowanych, do których jesteśmy przyzwyczajeni, co w dużej mierze sprawiła specyfika ośrodka, w którym tym razem świętowaliśmy. Jednak może taka zmiana była nam właśnie potrzebna? Może potrzebowaliśmy sprawdzić, czy umiemy zintegrować się sami - jako uczestnicy - tak po prostu, spontanicznie i naturalnie, a nie tylko wtedy, gdy ktoś nam tę integrację zorganizuje?  Bo to przecież uczestnicy tworzą atmosferę, to my wszyscy jesteśmy za nią odpowiedzialni. Moim zdaniem odpowiedź brzmi - tak, umiemy. Zdaliśmy ten egzamin i nauczyliśmy się czegoś nowego. I to właśnie jest najbardziej cenne w każdym wiosennym święcie.

Teraz, po powrocie do domów i swoich codziennych obowiązków, wciąż w sobie mamy wiosnę ze wszystkimi jej mocami odnowy, przebudzenia do kreatywnego działania i pozytywnych zmian. Oby przyniosła ich jak najwięcej!




 ***

Foto: Anna Vrede Jezienicka


A tak o tegorocznym spotkaniu wiosennym mówią przykładowi uczestnicy:

Tegoroczna Ostara była dla mnie jak zbudzenie się z zimowego snu. Ale najbardziej podobało mi się, że ludzie, w bardzo naturalny sposób zebrali się w ciekawe grupy. Podobne ścieżką duchową, zainteresowaniami, a nawet płcią. Czas przy „babskim” stole, gdy uczyłyśmy się podstaw tkania, a jednocześnie mogłyśmy porozmawiać jak kobiety z kobietami, to jedne z najlepszych chwil tego spotkania. W codziennym życiu, gdy ludzie zamykają się na siebie, takie otwarcie się i szczera przyjaźń wiele znaczą.
~ Szepcząca




Foto: Anna Vrede Jezienicka



Czas staje w miejscu, przeplata na pozór różne tradycje. Tak właśnie widzę tegoroczną Ostarę. Mistyczna integracja.
~ Kamil


Foto: Anna Vrede Jezienicka



Moje zdanie na temat całego wydarzenia na pewno was nie zaskoczy,ponieważ bardzo mi się podobało. Strojenie marzanny było bardzo kreatywne i zabawne. Rytuał był dla mnie ważnym wydarzeniem duchowym a biesiada którą przeżyliśmy (tak to dobre słowo) była prześwietna.
~ Yngvi


Foto: Anna Vrede Jezienicka



Świetna atmosfera i znów  sporo nowych znajomości - przynajmniej dla mnie. Jak dla mnie ważne były rozmowy o założeniu związku wyznaniowego. Brakowało rzeczywiście  wspólnej biesiady, wspólnej i szerokiej dyskusji (rozmów) o tym, kto czego oczekuje po naszej społeczności. Trochę mało interaktywnie było. Miałam nadzieję, że organizatorzy skrzykną wszystkich choćby na godzinne spotkanie i integrację.
~ Yrsa


Foto: Anna Vrede Jezienicka

 Bardzo podobało mi się, że przybyło dużo ludzi, w tym nowych, dzięki temu panował fajny klimat - dobrze jest widzieć nowe twarze i mam nadzieje, że zostaną z nami na dłużej. W kwestii ośrodku nie mam większych zastrzeżeń, prócz mojego niedopatrzenia co do wyżywienia, ale to mój błąd, chociaż do takiego świętowania ośrodek był średni. Czego mi brakowało to wspólnej biesiady integracyjnej, zdobienia jajek oraz jakiegoś krótkiego chociaż wykładu/wprowadzenia na temat święta Ostary Na temat blotu nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ nie byliśmy - ja ze względu na to, iż byłam w 5 miesiącu ciąży bałam się wchodzić tak stromo w takich warunkach (szkoda, bo zawsze biorę udział). Zapobiegawczo wolałam, aby moje cztery litery nie poleciały po śniegu, bo nie chodzi tu jedynie o mnie ;) I boli mnie, że mimo tego, że nie siedzieliśmy cały czas w pokoju to nie mam z nikim żadnych pamiątkowych zdjęć, które kolekcjonuje

~ Lilianna

Foto: Anna Vrede Jezienicka

Z Ostary zawsze wracam szczęśliwa i oczywiście tym razem nie mogło być inaczej. Mimo iż brakowało mi takiego klimatu, jakie miały nasze Ostary kilka lat  temu, to w każdej sytuacji jest coś nowego i pozytywnego. Mimo iż nie było żadnego interesującego programu jak zazwyczaj, to ludzie zorganizowali sobie zajęcia sami. Mieliśmy zarówno warsztat tkacki i malowanie jajek jak i mnóstwo ciekawych dyskusji dotyczących świętowania, polskiego pogaństwa i tego wszystkiego, co jeszcze możemy razem zrobić. Bardzo owocnie i to mi się podoba!

Świętowaliśmy w pięknym miejscu, pogoda nam sprzyjała, choć ciężko jeszcze mówić o wiośnie w naturze. Na pewno jednak coś zaczęło kiełkować, jak co roku, w nas. To co mi osobiście najbardziej "zrobiło wiosnę" to obecność bliskich ludzi, poczucie że jest się wśród przyjaciół. To taki dobry grunt pod zasiew czegoś nowego. Z kolei poznanie całkiem nowych ludzi lub tych, z którymi do tej pory kontakt miałam raczej luźny okazało się niezwykle inspirujące i energetyzujące. To taka idealna mieszanka substancji odżywczych, dzięki której to co zasiane, będzie chciało rosnąć. Ponieważ wiosenna równonoc to też czas porządków, uporządkowałam też swoje życie. Tym samym robiąc miejsce na to co nowe, świeże i naprawdę potrzebne. Ten wyjazd mi w tym pomógł.

Podsumowując - to Wy sprawiliście, że zrobiło się cieplej i radośniej. Jestem niezmiernie wdzięczna za to, że w moim życiu obecni są tak wspaniali ludzie. Do zobaczenia!
~ Vrede

Foto: Anna Vrede Jezienicka











2 komentarze

  1. Nie dałam rady własnej opinii, drogi Thorsteinie, więc pozwolę sobie tutaj:
    Czułam się częścią społeczeństwa i społeczności. Widać było wszystko: od wspólnej pracy, przez świętowanie, rozwiązywanie problemów/wyzwań. Parę osób okazało mi bardzo dużo serca i pomocną dłoń albo i but ^_^. Nie czułam się co prawda jak w domu (do tego muszę mieć płaskie i pola), ale czułam się jak wśród swoich.


    A Tobie, Thorsteinie, gratuluję relacji. Dobrze napisana i zilustrowana. Świetnie, że zamieściłeś zdjęcia. Mam nadzieję, że z Friggblótu też napiszesz ^_^

    OdpowiedzUsuń