W dniach 1-3 listopada mieliśmy przyjemność organizować
otwarty zlot asatryjski połączony z obchodami święta Vetrablot w Stegnie
niedaleko Gdańska. Było to dla nas o tyle ważne i wartościowe doświadczenie, że
po raz pierwszy jako grupa pomorskich asatryjczyków podjęliśmy się organizacji
większego spotkania dla liczniejszego niż nasze lokalne grona osób.
Pomimo iż z powodu rozmaitych przypadków losowych nie
wszyscy, którzy chcieli, dali radę do nas dołączyć, spotkanie było naprawdę
przyjemne i owocne. Ośrodek, w którym mieszkaliśmy okazał się ślicznym i
niezwykle przyjaznym miejscem, a nasza Gospodyni osobą bardzo otwartą i
życzliwą. Spędziliśmy też wiele czasu na spacerach po urokliwej okolicy – lasy
i plaże są tam po prostu piękne! Szkoda tylko, że pogoda nam nie dopisała. W
dwa z trzech dni naszego pobytu niemal nieustannie padał deszcz. Okazało się
jednak, że to wcale nie powód do tego, by rezygnować z bliższego poznania
okolicy.
Przyjemne spacery i radosne integrowanie w świetlicy (naprawdę
wyjątkowo klimatycznej!) to jednak nie najważniejsze punkty minionego weekendu.
Jakkolwiek spotkanie w gronie znajomych i przyjaciół, wspólne spędzanie czasu,
rozmowy – te poważne i te bardziej żartobliwe – to zawsze bardzo wartościowe
doświadczenie, to najistotniejszymi przeżyciami każdego święta są, jak wiadomo,
części rytualne. Ja miałam okazję tym razem uczestniczyć w aż dwóch blotach –
jednym większym i zaplanowanym, na przepięknej, pełnej uroku plaży, wspólnie z
naszymi gośćmi; i w drugim, mniejszym i bardziej spontanicznym, ale za to także
bardziej osobistym i dla mnie szczególnie ważnym, w naszym zaprzyjaźnionym
gronie pomorsko-warszawskim.
Ponieważ jednak każde asatryjskie święto to nie tylko
zacieśnienie naszych więzi z bogami i przodkami, ale także tych pomiędzy nami,
ludźmi, za ważny punkt programu spotkania uważam również symbel, w którym
mogliśmy uczestniczyć wszyscy – włącznie z osobami towarzyszącymi oraz tymi,
które ze względów zdrowotnych były zmuszone zrezygnować z wzięcia udziału w
blocie. Padło wiele ważnych, cennych słów, a także mogliśmy obdarować
wszystkich naszych gości specjalnie na tę okazję przygotowanymi prezentami –
drobnym rękodziełem wykonanym przez jednego z pomorskich asatryjczyków.
Tegoroczny Vetrablot dla niektórych z nas był wzbogacony o
jeszcze jedno ważne i mocne przeżycie. W nieco, niestety, uszczuplonym gronie
wybraliśmy się bowiem do pobliskiego miejsca upamiętniającego więźniów obozu
koncentracyjnego Stutthof. Obejrzeliśmy część pozostałości po obozie i
zapaliliśmy znicze przy pomniku jego ofiar. Była to dla nas bardzo pouczająca
wycieczka.
W tym miejscu chciałabym dodać jeszcze kilka słów od siebie
– bardzo prywatnych, więc naprawdę dla mnie ważnych. Będąc po raz pierwszy
głównym organizatorem spotkania o takim charakterze, naprawdę wiele się nauczyłam
i jest to dla mnie ogromnie cenne doświadczenie. Przede wszystkim zrozumiałam w
pełni jak ciężka jest to praca i z czym musieli zmierzyć się ludzie, którzy to
wcześniej gościli mnie na organizowanych przez siebie świętach. Zrozumiałam
też, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, a różnego rodzaju
komplikacje zdarzają się zawsze i nie są od nas zależne, toteż nieco
spontaniczności oraz elastyczności względem uczestników jest jak najbardziej
wskazaną i ważną cechą dobrego organizatora. Chciałabym więc podziękować tym,
którzy włożyli swoją pracę w przygotowanie tego spotkania: Liskowi za prezenty
dla gości, Isie za ogólną pomoc organizacyjną oraz współprowadzenie blotu,
Vrede za obrazek, który ozdobił informacje o wydarzeniu na stronach
internetowych oraz Sylci za współpracę przy przygotowaniach.
Dla naszej grupy to spotkanie było także szczególnie ważne z
pewnych osobistych względów. Okazało się bowiem wspaniałym sprawdzianem naszej
umiejętności współpracy oraz wzajemnej lojalności. Dlatego chciałabym raz
jeszcze, w tym miejscu, podziękować
osobom, które w wyjątkowy sposób pokazały, że mogę na nie liczyć w
najtrudniejszych sytuacjach: Liskowi, Sylci i Ulfowi. Podziękowania należą się
także Kozłowi, Lenie, Gotthardowi i Daichiemu i Olkowi za współtworzenie
atmosfery tego spotkania, wspólne przeżycia podczas „prywatnego blotu” oraz
wszystkie, wesołe i te poważniejsze, rozmowy, jak również Wiktorowi
Czyścicielowi, Ani i Inger za ciekawe dyskusje. Dziękuję też wszystkim, którzy
przyłączyli się do wspólnego sprzątania ośrodka.
Thordis
Udane święto. Mimo iż miałem drobne problemy z dojazdem, jestem zadowolony. Bardzo wam dziękuję, że poczekaliście na mnie z drugim rytem.
OdpowiedzUsuńDuże podziękowania dla Thordis za organizację - jestem z Ciebie dumny.
Super było to, że pomimo tych problemów nie zrezygnowałeś i mimo wszystko przyjechałeś, żeby choć trochę z nami pobyć :)
OdpowiedzUsuńW tym roku obchodzilismy dwa Vetrabloty. Najpierw ten wspolny, majacy charakter zlotu Vetrablot Pomorski, a potem takze ten nieco spozniony, we wlasciwym - choc nadal niepelnym gronie - Vetrablot w gronie bliskich znajomych.
OdpowiedzUsuńOrganizatorom i uczestnikom obydwu, chcialbym serdecznie podziekowac za zaangazowanie i niezapomniana atmosfere tego swieta. Mam nadzieje, ze nie tylko mnie ale i nam wszystkim wydarzenie to pozostanie dlugo w pamieci.
Dzięki!