Kult przodków – praktyka religijna oparta na wierze w życie pozagrobowe przodków, ich wpływ na życie ziemskie oraz możliwość komunikowania się z nimi poprzez określone rytuały. Opiera się ona na przekonaniu, że przodkowie są aktywnymi członkami społeczeństwa i są nadal zainteresowani sprawami swoich bliskich żywych. Celem takich rytuałów jest zazwyczaj oddawanie zmarłym czci, dbanie o ich samopoczucie w życiu pozagrobowym (np. poprzez składanie ofiar), a także zwracanie się do nich o radę, błogosławieństwo lub protekcję. Za pozareligijne, społeczne funkcje kultu przodków uważa się podtrzymywanie więzów rodowych i rodzinnych, tj. lojalność, szacunek wobec starszych (patrz: nabożność synowska) czy ciągłość pokoleń.[1]
Jak ta ogólna religioznawcza definicja ma się do nas –
asatryjczyków i naszego sposobu pojmowania kultu przodków?
Aby zrozumieć to powiązanie, należałoby odnieść się najpierw
do germańskiego sposobu pojmowania życia i śmierci, a także społeczności.
Jednak pojęciem wyjściowym, pozwalającym zrozumieć te wyżej wymienione, powinno
być pojmowanie czasu, który w pewnym znaczącym punkcie różni się od tego
dyktowanego przez współczesną mentalność.
Łatwo więc z tego wywnioskować, że życie i czyny naszych przodków wpływają bezpośrednio na nas i nasze życie. Z kolei nasze życie i nasze czyny (czyli przyszłość, którą kształtujemy) bezpośrednio wpływa na życie i czyny naszych potomków, dla których to my jesteśmy przodkami.
"The Ancestry of Ottar" W.G. Collingwood |
W świetle takiego pojmowania czasu można przejść w sposób logiczny i klarowny do kolejnego pojęcia: społeczności, którego zrozumienie jest następnym kluczowym punktem do zrozumienia pojmowania życia i śmierci oraz sensu kultu przodków.
Germańska (więc także i nasza współczesna asatryjska) społeczność to pojęcie znacznie szersze niż „wszyscy jej żyjący członkowie”. W jej skład, prócz aktualnie żyjących ludzi, wchodzą także ludzie żyjący w przeszłości i w dalszej „przyszłej przeszłości”, czyli nasi przodkowie, którzy w pewnym stopniu ukształtowali (albo lepiej: wypracowali) dla nas konkretny los wyjściowy oraz nasi potomkowie, dla których ten los kształtujemy i wypracowujemy my. Dlatego na kształt społeczności i jej życia, na jej harmonijny rozwój, stabilność i dobrobyt wpływają nie tylko aktualni, wyrwani z kontekstu żyjący członkowie, ale także ci, którzy już w przeszłości w jakiś sposób wpłynęli na jej los.
Tutaj pojawia się kolejne pytanie. W jaki sposób to się dzieje? Aby na nie odpowiedzieć, trzeba, chociaż pobieżnie, przeanalizować elementy, z których składa się człowiek.
Elementy te są, ściśle lub luźniej, ze sobą powiązane, ale
przede wszystkim stanowią jedną spójną całość. Współczesny świat wpaja nam
dualistyczną koncepcję człowieka, który składa się z dwóch przeciwstawnych
elementów: duszy i ciała. Nasi germańscy przodkowie natomiast postrzegali
człowieka zupełnie inaczej (i tak postrzegamy go także my), jako cały kompleks
cielesno-duchowy składający się z wielu elementów wzajemnie na siebie
oddziałujących. Ponieważ jest to problem bardzo szeroki, a jego dokładniejsze
omówienie możecie znaleźć w artykule Hrefny),
przy tej okazji skupię się wyłącznie na odniesieniu wybranych (istotnych dla
tematu) elementów do przedmiotu dalszych rozważań.
To właśnie germańskiej koncepcji antropologicznej wynika sposób
pojmowania życia i śmierci. Niektóre elementy człowieka umierają wraz z jego
ciałem fizycznym (Lyke), natomiast inne nie są od niego na tyle zależne, by nie
móc poza nim egzystować, dlatego nawet po śmierci funkcjonują nadal.
Istnieją elementy, które to właśnie w znaczący sposób
wpływają na życie i los kolejnych pokoleń, które mogą być w pewnym sensie
dziedziczone lub „gromadzone” wewnątrz rodu poprzez kolejne pokolenia. Są one ze
sobą bardzo ściśle powiązane. Człowiek bowiem jest zdolny do działania dzięki
zbiorowi konkretnych elementów, tak jak maszyna może prawidłowo działać przy
współpracy różnych części, z których jest zbudowana.
Każdy człowiek posiada element Hugr, czyli „intuicję” i
Willa, czyli „wolę”, która sprawia, że jej posiadacz chce realizować intencje
płynące z Hugr, natomiast sama realizacja jest wynikiem napędzania człowieka
przez jego „siłę życiową” – Meggin i „życiową odwagę”, czyli Modhr. Modhr z
kolei, jako element zawierający motywacje pozarozumowe, jest źródłem Aere,
czyli honoru. Dodatkowym elementem jest tutaj także Hamingja, czyli „życiowe
szczęście”, odpowiadająca za zdolność człowieka do osiągania sukcesów.
Wszystkie powyższe elementy albo są przyrodzone, albo
pojawiają się przy nadaniu imienia (które, co ważne, jest jednoznaczne z
przyjęciem nowo narodzonego człowieka do społeczności jako jej członka i przyjęciem
go do konkretnego rodu), lub też może zostać „aktywowane” i być rozwijane na
drodze człowieka do dojrzałości. Łączy je jednak pewna podstawowa cecha. Mogą
ulegać zmianom w zależności od czynów, postępowania i życiowych wyborów
człowieka. Mogą zostać pomniejszone lub utracone, albo wprost przeciwnie –
pomnożone. Przez całe życie pracujemy więc nad ich pomnażaniem dla własnych korzyści.
Ale otóż to! Nie tylko własnych, ponieważ elementy te są w pewien sposób
dziedziczne. Ich stan wypracowany przez przodków wpływa na ich stan wyjściowy u
potomków. Pracujemy nie tylko na powodzenie i dobrobyt własny, ale również
przyszłych pokoleń, a to, co my mamy „przyrodzonego”, posiada taki a nie inny
stan dzięki naszym przodkom. Gdy połączymy to z wcześniej zaprezentowaną teorią
czasu, widzimy jeszcze wyraźniej znaczenie wewnątrzrodowych powiązań pomiędzy
ludźmi z przeszłości i przyszłej przeszłości (czyli popularnej teraźniejszości
i przyszłości).
Dla jeszcze lepszego zobrazowania tych zależności, warto na dłuższą chwilę zatrzymać się przy jednym z powyższych elementów – Meggin. Jest ona bowiem przenoszona przez Fylgię – indywidualnego ducha opiekuńczego każdego człowieka, ale także przez Kynsfylgię, czyli ducha opiekuńczego całego rodu. W momencie nadania imienia Fylgia dołącza do człowieka, tym samym przenosząc na niego Meggin jego przodków. Wyraźnie widać tutaj, że działania przodków nie są bez znaczenia dla stanu wyjściowego elementów składających się na ich potomków.
Kilka dodatkowych słów należy poświęcić także samej Fylgii. Nie jest ona kolejnym „elementem człowieka”, ale niezależną istotą, która zapisuje jego czyny w jego indywidualnym Wyrd (czyli tym aspekcie przeznaczenia, który człowiek jest w stanie kształtować). Fylgia zwykle pozostaje z człowiekiem przez całe życie, ale jeżeli jest ono wyjątkowo niehonorowe, może odłączyć się wcześniej, opuścić człowieka już za życia. Tutaj wyłania nam się kolejny argument – obecność Fylgii rodowej jest bezpośrednim wynikiem honorowego i godnego życia przodków.
"Idise" Emil Doepler |
Kolejny argument na to, że kult przodków jest istotny w życiu ludzkim, a przede wszystkim w życiu społecznym (bo, mimo iż każdy z nas jest indywidualną osobą, jest też częścią społeczności i nie może funkcjonować w całkowitym oderwaniu od niej) obrazuje idea poszukiwania pośmiertnej sławy. W chwili śmierci człowiek przechodzi do elementu nadrzędnego czasu, czyli do przeszłości. Natomiast nie umiera całkiem. Poza tym, że niektóre jego elementy mogą nadal funkcjonować – w innym miejscu i na innej zasadzie, albo też „inkarnować” w obrębie rodu, po człowieku pozostaje również tzw. „pamięć o umarłym”. Człowiek chce, by po śmierci jego imię było wspominane w kontekście odważnych, honorowych i mądrych czynów. Nie chce, by pamięć po nim bezpowrotnie zaginęła. Tym samym zobowiązuje swoich potomków do zachowania jej. Ludzie naprawdę wielcy nigdy nie umierają, ale stają się „istniejący poza czasem”. Poprzez odpowiednie wykreowanie swojej „przyszłej przeszłości” za życia, nawet po swojej śmierci wpływają na naszą teraźniejszość, inspirując i pozostając w pamięci, mimo iż teoretycznie są częścią przeszłości.
Zdycha ci bydło,
umierają krewni
I ty sam umierasz;
Lecz sława, którąś
zdobył
Nie umrze nigdy.
Zdycha ci bydło, umierają krewni
I ty sam umierasz;
Wiem jedną rzecz, co nigdy nie umrze;
Sąd o umarłym.[2]
Świetnie widać to na przykładzie bohaterów sag, którzy, sami pracując na własną pośmiertną sławę, przechwalają się pochodzeniem, wywodzą swoje rody od sławnych bohaterów, a nawet bogów, śpiewają pieśni, tworzą poezję, opowiadają historie o dokonaniach swoich przodków. W ten sposób właśnie oddają swoim przodkom cześć.
Bo właśnie na tym, przede wszystkim, polega kult przodków w tradycji przedchrześcijańskich Germanów, a także w jej kontynuacji, czyli we współczesnym Asatru. Na pielęgnowaniu pamięci, wspominaniu, na byciu dumnym ze swoich przodków.
Ponieważ zmarli przodkowie to, jak już objaśniłam, w dalszym ciągu członkowie społeczności, można wchodzić z nimi w interakcje. Nadal można z nimi rozmawiać, prosić o radę, o pomoc, wymieniać prezenty. Doskonałym sposobem uczczenia przodków są także toasty wznoszone za nich podczas rytuału Symbel. Ponieważ jego celem jest wzmacnianie więzi pomiędzy ludźmi, pomiędzy społecznością, włączając także toasty za przodków, opowieści o czynach swoich własnych zmarłych krewnych, słowa wygłoszone na ich cześć, świetnie podkreślamy to, że są oni wciąż członkami naszej społeczności, naszych rodzin, że pamięć o nich nie umarła.
Niniejszy tekst jest pierwszą częścią artykułu na bazie prelekcji dotyczącej kultu przodków, przygotowanej z okazji tegorocznego Vetrablotu. Zamieszczam tutaj na prośbę zainteresowanych odbiorców.
Thordis
Niezły tekst, tylko dlaczego nie został przedstawiony na wyjeździe? Bo wykłady z nieznanego mi powodu nie odbyły się :/
OdpowiedzUsuńA czy ktokolwiek uznał, że się odbyły? Nie odbyły się, gdyż nie udało się o właściwej porze zebrać ludzi w sali i sądzę, że nie są to powody niewiadome ;)
OdpowiedzUsuń